Dżihad kontra reszta świata

Listopad 16, 2015 18:35

W pewnych momentach to co interesuje nas na co dzień przestaje mieć znaczenie. Giełda, waluty, gospodarka, nowy rząd? Piątkowe wydarzenia w Paryżu przypomniały o tym, jak wielkim zagrożeniem jest terroryzm. Teraz terroryzm ma wyjątkowo zorganizowaną postać – jest to tak zwane Państwo Islamskie. Muzułmańscy dżihadyści w straszliwie krwawy sposób przypomnieli nam, że wojna w Iraku i Syrii nie jest konfliktem lokalnym ani regionalnym, a konfliktem globalnym.

Strony są w tym konflikcie dwie – po jednej są islamscy bojownicy, których celem jest utworzenie krwawego kalifatu na jak największej powierzchni globu, a po drugiej stronie jest cały wolny, mniej lub bardziej demokratyczny świat – Stany Zjednoczone, cała Europa, północna Afryka, teraz niestety pogrążona w wewnętrznych konfliktach, a także Rosja, z którą dzieli nas przecież tak wiele. Wszyscy mamy jednego wspólnego wroga – dżihadystów, którzy nie cofną się przed niczym. Dżihadystów, których nie interesuje polityka, władze, granice, wybory, prawa człowieka, konwencja genewska ani nic innego. Chodzi tylko o zniszczenie wszystkiego co nie jest związane z fundamentalnym islamem.

Jak w tym wszystkim mają odnaleźć się Europejczycy? Bycie Europejczykiem brzmi tak dumnie. Europa kojarzy nam się z wolnością, niezależnością, tolerancją, demokracją, bezpieczeństwem, dobrobytem, otwartością, radością. Można tak wymieniać w nieskończoność. I to wszystko chce nam się odebrać. Czy luka na otwarciu indeksów z Bourse de Paris i pozostałych giełdowych benchmarków ma w tym kontekście jakiekolwiek znaczenie? Stawką w tej wojnie jest cywilizacja, którą w Europie budujemy nieprzerwanie od ponad czterech tysięcy lat. Jeśli przegramy, wszystko co osiągnęliśmy przestanie mieć znaczenie.

I nie chodzi wcale o to, żeby „wyrzucić wszystkich arabów", jak wielokrotnie można usłyszeć, poza zewnętrzne granice Unii Europejskiej. Ani w polityce, ani w biznesie, ani w tym przypadku nie ma prostych rozwiązań. Muzułmanie zostali przecież zaproszeni do Europy, bo stanowili tanią siłę roboczą. Kilkadziesiąt lat temu byli mile widziani we Francji czy w Niemczech. Tak samo z resztą jak emigranci z Afryki, którzy napłynęli nie tylko do Francji, Niemiec czy Wielkiej Brytanii, ale także do Włoch czy Hiszpanii. Tym sposobem Europa stała się wielokulturowa. Nie można teraz nagle wszystkich wyrzucić, tak samo jak nie można skazać na śmierć wszystkich którzy przed śmiercią uciekają.

Pomóżmy im, ale tam, na miejscu – tam gdzie są jeszcze uchodźcami, a nie tu, gdzie są już zarobkowymi imigrantami. Pomóżmy im w Turcji, w Grecji, we Włoszech. To przecież tylko kwestia pieniędzy. Jeśli możemy wydrukować 60 mld euro miesięcznie dla stymulowania gospodarki, to znaczy, że parę miliardów dla uchodźców państwa zachodnie również mogą znaleźć (niekoniecznie z programu QE). W końcu zachód jest częściowo odpowiedzialny za to co teraz się dzieje. A w międzyczasie ten palący problem na bliskim wschodzie trzeba ugasić, aby ci, którzy przyjechali tu zmuszeni do ucieczki przez krwawą wojnę, mogli wrócić do swojej ojczyzny. W historii świata stoczonych zostało tak wiele idiotycznych wojen, a teraz, jeden raz, kiedy byłaby ona całkowicie zasadna, nikt nie pali się do rozpoczęcia poważnych działań. Samym wsparciem lotniczym wojen się nie wygrywa.

Jest to w interesie nas wszystkich. Pomóc uchodźcom i stworzyć im warunki do godnego życia tam skąd pochodzą. Dzięki temu zapewnimy bezpieczeństwo i im i nam samym. Z gospodarczego punktu widzenia zyskamy także wszyscy – ich państwa przestaną się rozpadać i zaczną się rozwijać, a my, dzięki tamtejszym inwestycjom, w końcu uleczymy swoją gospodarkę, której świeża gotówka nie jest w stanie wyrwać ze stagnacji.

Maciej Panek
Analityk Rynków Finansowych


To również Cię zainteresuje:

Super czwartek w Wielkiej Brytanii. Funt w dół.
Czy nowoczesne metody inwestowania są dostępne dla każdego?
Nowy rząd – nowa nadzieja?