Chiński regulator znowu w akcji

Listopad 27, 2015 14:10

Potężne spadki odnotowano dziś w Chinach. Duża wyprzedaż akcji została zorganizowana w wyniku kontroli chińskiego nadzoru finansowego w dwóch dużych domach maklerskich – Citic Securities oraz Guosen Securities. Pierwsza z tych instytucji jest największym biurem maklerskim Państwa Środka. Druga to trzeci największy broker w tym kraju.

Cała sytuacja wynika z tego, że chińskie władze starają się znaleźć winnych zapaści notowań na miejscowych giełdach sprzed kilku miesięcy. Póki co nic nie może przekonać China Securities Regulatory Commission (odpowiednika polskiej Komisji Nadzoru Finansowego), że winnych po prostu może nie być, i że mogła to być po prostu naturalna kolej rzeczy. Bańka spekulacyjna w najczystszym wydaniu. Ten temat można jednak pozostawić jedynie spekulacjom – bardzo możliwe, że prawdy nigdy się nie dowiemy. Możliwe również, że znalezieni winowajcy wcale winni nie będą. Po takim krachu w interesie chińskich władz jest znalezienie jeśli nie winnego, to chociaż kozła ofiarnego, na którego można by przekierować niezadowolenie społeczne. Póki co o nim nie słychać, ale ono na pewno istnieje. W końcu na całej sytuacji najwięcej straciły miliony inwestorów indywidulanych, którzy często inwestowali w akcje oszczędności swojego życia. I ten fakt bez wątpienia jest dla władzy zagrożeniem. Władzy, nie zapominajmy, komunistycznej.

Hao Hong, dyrektor zarządzający z Bank of Communications, którego wypowiedź ukazała się w internetowym wydaniu „The Wall Street Journal" stwierdził, że „śledztwo wymierzone w stronę największych chińskich brokerów ma służyć jako jasne ostrzeżenie dla uczestników rynku". Z pewnością nie pomoże to w naprawie wizerunku chińskiego rynku kapitałowego, który zdecydowanie nie jest w najlepszej formie.

Krach giełdowy to jednak nie wszystko. Z makroekonomicznego punktu widzenia sytuacja w Państwie Środka jest, eufemistycznie rzecz ujmując, skomplikowana. Chińska gospodarka ciągle zwalnia. Dwucyfrowa dynamika wzrostu PKB dawno odeszła w zapomnienie. Na poziomie cen producenta deflacja oscyluje tuż przy granicy 6%. Spadają zyski przedsiębiorstw przemysłowych, a dynamika wzrostu produkcji przemysłowej to równia pochyła. I niestety nic nie wskazuje na to, żeby tendencja w najbliższym czasie miała się zmienić.

Faza ultraszybkiego wzrostu została zakończona i trudno uwierzyć w to, żeby nagle miała powrócić. Utrata zaufania do chińskiego rynku kapitałowego, obserwowane od wielu lat powolne przesuwanie „taniej" produkcji przemysłowej z Chin do innych państw dalekiego wschodu i południowej Azji, czy wreszcie starzejące się w zastraszającym tempie społeczeństwo (choć wciąż sytuacja jest w tej kwestii lepsza niż w Polsce) zbiera żniwa właśnie w postaci spowolnienia gospodarczego, które uderza także w resztę świata. Chiny to w końcu druga największa potęga gospodarcza świata oraz największe pod względem ludności i trzecie pod względem powierzchni państwo świata.

Hang Seng Index traci w trakcie dzisiejszych notowań ponad 530 punktów, czyli prawie 2,4%. I trzeba w tym miejscu przyznać, że i tak jest to dobry wynik, ponieważ Szanghai Composite obniżył się dziś o prawie 5,5%. Notowania indeksu 50 spółek hongkońskiej giełdy od połowy października, czyli od czasu zatrzymania najmocniejszej korekty lipcowo-sierpniowych spadków, znajdują się w południowym kanale. Strona podażowa zatrzymana została na poziomie poprzedniego dołka, w okolicy 21950 punktów. Sukcesem sprzedających jest przełamanie 50-okresowej średniej kroczącej. Za niedźwiedziami przemawia także MACD, który powrócił poniżej poziomu zera. Jeżeli w przyszłym tygodniu uda się przełamać 21950 pkt. sprzedający będą mogli zaatakować dolne ograniczenie kanału.

Maciej Panek
Analityk Rynków Finansowych


To również Cię zainteresuje:

Rekordowe przejęcie Pfizera
Czy nowoczesne metody inwestowania są dostępne dla każdego?
Co dalej z Australią?